Wyobraź sobie, że właśnie wylądowałeś w Madrycie, Barcelonie czy nawet gdzieś na Kubie. Słońce przygrzewa, a Ty masz ochotę na zimne piwo i przekąski. Jest tylko jeden problem – nie znasz ani słowa po hiszpańsku! Spokojnie, nie jesteś pierwszy ani ostatni. Nauczenie się kilku podstawowych zwrotów może jednak zdziałać cuda. Nie chodzi o to, by mówić jak rodowity Hiszpan, ale żeby nie czuć się jak kompletny turysta, który potrafi tylko machać rękami i pokazywać palcami na menu. Przyda Ci się więc mały kurs hiszpańskiego na przetrwanie. No to zaczynamy!
Podstawy podstaw, czyli jak powiedzieć „dzień dobry” po hiszpańsku
Zacznijmy od absolutnych podstaw. „Dzień dobry” po hiszpańsku to „Buenos días”. Proste? Niby tak, ale diabeł tkwi w szczegółach. Po pierwsze – wymowa. To nie jest „buenos dijas”, jak często słyszę od rodaków, tylko raczej „buenas diias” z miękkim „i”. Hiszpanie mówią dość szybko, więc te dwa słowa często zlewają się w jedno.
Ale uwaga! W hiszpańskim, w przeciwieństwie do polskiego, powitania zmieniają się w zależności od pory dnia:
– Buenos días – używamy od rana do wczesnego popołudnia (mniej więcej do 12:00-14:00)
– Buenas tardes – stosujemy popołudniu i wieczorem (do około 20:00-21:00)
– Buenas noches – mówimy późnym wieczorem i w nocy
Sam kiedyś wpakowałem się w niezłą kabałę, gdy około 19:00 przywitałem się „Buenos días” z kelnerem w Sewilli. Spojrzał na mnie jak na kosmitę, a potem wybuchnął śmiechem. „Chyba długo spałeś, amigo!” – zażartował. Od tamtej pory zawsze zwracam uwagę na porę dnia.
Warto też znać bardziej nieformalne powitanie ¡Hola! (czyt. ola) – uniwersalne „cześć”, które pasuje praktycznie w każdej sytuacji i o każdej porze dnia. To taki hiszpański odpowiednik naszego „siema” czy „hej”, choć używa się go szerzej, nawet w nieco bardziej formalnych okolicznościach.
Jak się masz? Czyli hiszpańskie pytania o samopoczucie
Rozmowa rzadko kończy się na samym przywitaniu. Zwykle następuje wymiana grzeczności w stylu „jak się masz?”. W hiszpańskim mamy kilka wariantów:
– ¿Cómo estás? – Jak się masz? (forma nieformalna, gdy mówimy do jednej osoby na „ty”)
– ¿Cómo está usted? – Jak się Pan/Pani ma? (forma formalna)
– ¿Qué tal? – Co słychać?/Jak leci? (nieformalne, bardzo popularne)
Kiedy ktoś pyta Cię o samopoczucie, wypada odpowiedzieć. Najpopularniejsze odpowiedzi to:
– Bien, gracias. ¿Y tú? – Dobrze, dziękuję. A ty?
– Muy bien – Bardzo dobrze
– Regular – Tak sobie
– Fatal – Fatalnie (gdy dzień jest do bani)
Pamiętam, jak podczas mojej pierwszej podróży do Meksyku, na pytanie „¿Qué tal?” odpowiadałem długim monologiem o tym, jak minął mi dzień. Tymczasem miejscowi patrzyli na mnie ze zdziwieniem – dla nich to pytanie jest często równie grzecznościowe jak nasze „co słychać?”, na które oczekuje się krótkiej, pozytywnej odpowiedzi. Nikt nie spodziewa się wysłuchać historii twojego życia!
Codzienny niezbędnik – zwroty, które musisz znać
Kiedy już opanowałeś podstawowe powitania, czas na kilka niezbędnych zwrotów, które przydadzą Ci się na każdym kroku:
– Por favor – Proszę
– Gracias – Dziękuję
– De nada – Nie ma za co (odpowiedź na „gracias”)
– Disculpe/Perdón – Przepraszam (gdy chcesz kogoś przeprosić lub zwrócić czyjąś uwagę)
– Lo siento – Przykro mi (bardziej emocjonalne „przepraszam”)
– Sí – Tak
– No – Nie
– No entiendo – Nie rozumiem
Uwierz mi, te proste zwroty potrafią zdziałać cuda. Hiszpanie oraz Latynosi doceniają, gdy turysta próbuje mówić w ich języku, nawet jeśli robi to nieporadnie. Sam byłem świadkiem sytuacji, gdy kumpel, który znał tylko „por favor” i „gracias”, dostał od barmana w Barcelonie darmowego drinka – po prostu za to, że się starał!
Przydatne zwroty w restauracji
No dobra, przejdźmy do konkretów. Jak przetrwać w restauracji bez znajomości hiszpańskiego? Oto garść przydatnych zwrotów:
– Una mesa para dos, por favor – Stolik dla dwóch osób, proszę
– La carta, por favor – Poproszę menu
– ¿Qué me recomienda? – Co pan/pani poleca?
– La cuenta, por favor – Rachunek, proszę
Znam przypadek kolegi, który nie znał ostatniego zwrotu, więc próbował zasygnalizować kelnerowi, że chce zapłacić, rysując w powietrzu kwadrat (niby rachunek). Kelner przyniósł mu… serwetkę. Dopiero gdy kolega wyciągnął portfel, sprawa się wyjaśniła. Warto więc znać podstawowe zwroty!
Jeśli jesteś smakoszem, przydadzą Ci się też określenia:
– Está muy rico/delicioso – Jest bardzo smaczne/wyśmienite
– Está salado/picante – Jest słone/ostre
– No como carne – Nie jem mięsa (dla wegetarian)
Kiedy coś idzie nie tak, czyli ratunkowe zwroty
Podróże mają to do siebie, że nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem. Dlatego warto znać kilka „awaryjnych” zwrotów:
– ¿Habla inglés? – Czy mówi Pan/Pani po angielsku?
– No hablo español – Nie mówię po hiszpańsku
– ¿Dónde está…? – Gdzie jest…?
– Estoy perdido/perdida – Zgubiłem/am się
– Necesito ayuda – Potrzebuję pomocy
Kiedyś w Madrycie szukałem apteki, a że nie znałem słowa „farmacia”, próbowałem ać miejsce: „Donde comprar medicinas” (gdzie kupić lekarstwa). Skończyło się na tym, że trafiłem do supermarketu z działem parafarmaceutycznym. Od tamtej pory zawsze sprawdzam najważniejsze słownictwo przed wyjazdem.
Gdzieś się spieszysz? Oto przydatne pytania o czas i kierunki:
– ¿Qué hora es? – Która jest godzina?
– ¿Cómo llego a…? – Jak dotrzeć do…?
– ¿Está lejos? – Czy to daleko?
– Derecha/Izquierda – Prawo/Lewo
– Recto – Prosto
Słów kilka o różnicach regionalnych
Na koniec warto wspomnieć o pewnym haczku – hiszpański, choć teoretycznie ten sam, różni się w zależności od kraju i regionu. Wymowa, akcent i niektóre słowa mogą się znacznie różnić między Hiszpanią a krajami Ameryki Łacińskiej.
Na przykład w Hiszpanii, gdy chcesz podziękować, powiesz „gracias”, wymawiając „c” jak miękkie „th” (coś jak nasze „ś”). W Ameryce Łacińskiej „c” wymawia się bardziej jak „s”. Stąd różnica: „gra-thi-as” (Hiszpania) vs. „gra-si-as” (Ameryka Łacińska).
Jeszcze śmieszniej robi się ze słowem „coger” (łapać, chwytać), które w Hiszpanii jest niewinnym czasownikiem, a w wielu krajach Ameryki Łacińskiej ma bardzo wulgarne znaczenie. Sam byłem świadkiem, jak nieświadomy turysta z Madrytu wywołał konsternację w meksykańskim autobusie, mówiąc, że „cogerá el próximo bus” (złapie następny autobus). Miejscowi przewracali oczami, a niektórzy parsknęli śmiechem.
Dlatego, jeśli planujesz podróż do konkretnego kraju hiszpańskojęzycznego, warto poszukać rozmówek dostosowanych do miejscowego dialektu. To może oszczędzić Ci niezręcznych sytuacji!
Podsumowanie: kilka słów może zdziałać cuda
Czy znajomość tych paru hiszpańskich zwrotów sprawi, że staniesz się biegle dwujęzyczny? Oczywiście, że nie! Ale uwierz mi na słowo – już sama próba mówienia w lokalnym języku otwiera drzwi i serca ludzi. Nawet jeśli twoja wymowa będzie dość… kreatywna.
Miejscowi doceniają sam fakt, że zadałeś sobie trud, by nauczyć się choćby „hola” i „gracias”. Często skutkuje to lepszą obsługą, pomocną dłonią czy po prostu szczerym uśmiechem. A o to przecież chodzi w podróżowaniu – o autentyczne doświadczenia i kontakt z ludźmi.
A jeśli przy okazji unikniesz zamawiania „calamares” (kalmary) zamiast „camisetas” (koszulki) – jak zdarzyło się mojej cioci w sklepie odzieżowym w Barcelonie – to tym lepiej! Buena suerte (powodzenia) w Twoich językowych i podróżniczych przygodach!
