Gran Canaria to prawdziwa perełka wśród wysp kanaryjskich – nie bez powodu nazywana „miniaturowym kontynentem”. Na stosunkowo niewielkiej powierzchni znajdziecie tu wszystko, czego dusza zapragnie: od pustynnych krajobrazów po soczyście zielone góry, od tętniących życiem kurortów po senne wioski, gdzie czas płynie wolniej. Po wielu wizytach na tej magicznej wyspie, mogę śmiało powiedzieć: trafiłem do raju! Jeśli zastanawiacie się, gdzie najlepiej zatrzymać się na Gran Canarii, mam dla Was listę miejsc, które skradły moje serce i które gorąco polecam. Oto moje TOP 6 miejsc do wypoczynku, które sprawią, że zakochacie się w tej wyspie tak samo mocno jak ja!
1. Maspalomas – więcej niż złote wydmy
Maspalomas to miejsce, które pierwsze przychodzi na myśl, gdy mówimy o Gran Canarii. I nie ma się co dziwić – tutejsze złote wydmy rozciągające się na powierzchni 400 hektarów to widok, który zapiera dech w piersiach! Pamiętam, jak pierwszy raz stanąłem na ich szczycie – miałem wrażenie, że przeniosłem się prosto na Saharę. Coś absolutnie niesamowitego!
Ale Maspalomas to nie tylko wydmy. To także kilkukilometrowa, piaszczysta plaża, która wręcz woła, by się na niej wylegiwać. Jeśli lubicie aktywny wypoczynek, znajdziecie tu też mnóstwo atrakcji wodnych – od windsurfingu po rejsy łodzią ze szklanym dnem. A wieczorem? Koniecznie wybierzcie się na spacer wzdłuż nadmorskiego pasażu Faro Boulevard, gdzie znajdziecie dziesiątki restauracji i klimatycznych barów.
Maspalomas to również świetna baza wypadowa do zwiedzania reszty wyspy. Stąd łatwo dotrzecie do każdego zakątka Gran Canarii. Co ważne – to miejsce idealne zarówno dla rodzin z dziećmi, jak i dla par szukających romantycznych zachodów słońca. Drobna rada od wyjadacza: najpiękniejsze widoki na wydmy są o poranku, zanim słońce zacznie mocno grzać. Wierzcie mi, warto wstać wcześniej!
2. Puerto de Mogán – kanaryjska Wenecja
Jeśli Maspalomas to najpopularniejsze miejsce, to Puerto de Mogán to bez wątpienia najprzytulniejsze! Ta malownicza miejscowość położona na południowo-zachodnim wybrzeżu Gran Canarii całkowicie skradła moje serce. Dlaczego? Bo trudno znaleźć bardziej urokliwe miejsce na wyspie!
Puerto de Mogán często nazywane jest „małą Wenecją” ze względu na sieć kanałów wodnych i mostków, które przecinają miasteczko. Waskie uliczki ozdobione są kolorowymi kwiatami, które dosłownie wylewają się z każdego balkonu i parapetu. Idąc tamtejszymi dróżkami, miałem ochotę robić zdjęcie co dwa kroki – każdy zakątek wyglądał jak z pocztówki!
Sercem Puerto de Mogán jest marina, wokół której skupia się całe życie miasteczka. Zacumowane jachty, przytulne restauracje serwujące świeże owoce morza i lokalne wino – czego chcieć więcej? A plaża? Jest niewielka, ale ma złoty piasek i spokojna wodę, co docenią zwłaszcza rodziny z małymi dziećmi. Co ciekawe, dzięki specyficznemu położeniu w zatoce, Puerto de Mogán ma własny mikroklimat – jest tu zwykle kilka stopni cieplej i mniej wietrznie niż w innych częściach wyspy.
Moja osobista wskazówka: koniecznie odwiedźcie Puerto de Mogán w piątek, gdy odbywa się tutaj barwny targ. Możecie kupić wszystko – od lokalnych serów po ręcznie robioną biżuterię. Ja zawsze wracam z torbą pełną lokalnych przysmaków!
3. Las Palmas – tętniąca życiem stolica
Jeśli szukacie miejsca, gdzie wypoczynek można połączyć z poznawaniem kultury i historii, Las Palmas będzie strzałem w dziesiątkę! To największe miasto wyspy i jednocześnie jej stolica, która ma do zaoferowania znacznie więcej niż tylko miejski zgiełk.
Las Palmas zachwyca przede wszystkim swoją różnorodnością. Z jednej strony mamy tu historyczną dzielnicę Vegueta, gdzie znajduje się dom Krzysztofa Kolumba (Casa de Colón) i piękna katedra Santa Ana. Z drugiej – długą na kilka kilometrów plażę Las Canteras, która jest uznawana za jedną z najlepszych miejskich plaż w Europie! No nie da się ukryć – kąpać się w krystalicznie czystej wodzie, mając w tle panoramę miasta, to coś, co zapamiętuje się na długo.
Co jeszcze warto zobaczyć w Las Palmas? Na pewno tętniącą życiem dzielnicę handlową Triana, gdzie znajdziecie zarówno nowoczesne butiki, jak i tradycyjne sklepiki z pamiątkami. Jeśli lubicie dobre jedzenie, koniecznie zajrzyjcie na targ Mercado de Vegueta – tutejsze tapas i świeże owoce to istny raj dla podniebienia!
Las Palmas to również miasto festiwali i wydarzeń kulturalnych. Jeśli macie szczęście i traficie na karnawał, który odbywa się zwykle w lutym, czeka Was prawdziwa fiesta! Kolorowe parady, muzyka na ulicach i radośni ludzie – atmosfera jest nie do ania, trzeba to po prostu przeżyć!
4. Teror – klimatyczne miasteczko w górach
Zmęczeni plażowaniem? Mam dla Was coś zupełnie innego! Teror to urokliwe górskie miasteczko położone w sercu wyspy, około 20 km od Las Palmas. I nie dajcie się zwieść nazwie – nie ma tu nic przerażającego, wręcz przeciwnie!
Teror to miejsce, które zachwyca autentycznością i spokojem. Główny plac, Plaza del Pino, otoczony jest kolorowymi domami z charakterystycznymi drewnianymi balkonami. W centrum stoi imponująca bazylika Nuestra Señora del Pino – patronki Gran Canarii. To miejsce pielgrzymek i najważniejsze sanktuarium na wyspie. Co ciekawe, wewnątrz znajduje się figurka Matki Boskiej, która według legendy została znaleziona w sośnie (stąd nazwa „del Pino” – „sosnowa”).
Ale Teror to nie tylko zabytki. To również miejsce, gdzie można poczuć prawdziwego ducha Wysp Kanaryjskich. Labirynt wąskich uliczek, lokalne sklepiki z rękodziełem i… te zapachy! W Teror produkuje się tradycyjne kiełbasy chorizo, których aromat unosi się w powietrzu. Jak już je spróbujecie, to nie będziecie mogli przestać!
Najlepszy dzień na wizytę w Teror to niedziela, gdy odbywa się tu barwny targ. Lokalsi przyjeżdżają z okolicznych wiosek, by sprzedawać swoje produkty – od serów po miód. To świetna okazja, by zakupić autentyczne pamiątki i spróbować lokalnych przysmaków. A przy okazji – ceny są tu znacznie niższe niż w nadmorskich kurortach!
Mała rada od bywalca:
W Teror bywa chłodniej niż na wybrzeżu, więc nawet latem warto zabrać ze sobą lekką kurtkę lub sweter. Pogoda w górach potrafi zmieniać się jak w kalejdoskopie!
5. Agaete i Puerto de las Nieves – spokój z widokiem na ocean
Jeśli szukacie miejsca z dala od zatłoczonych kurortów, ale nadal chcecie cieszyć się bliskością oceanu – Agaete i jego nadmorska dzielnica Puerto de las Nieves to strzał w dziesiątkę! Ta rybacka miejscowość położona na północno-zachodnim wybrzeżu wyspy ma w sobie coś magicznego.
Co wyróżnia Agaete? Przede wszystkim spokój i autentyczność. Tu życie toczy się swoim własnym, niespiesznym rytmem. Malownicze białe domki kontrastują z czarnymi plażami z wulkanicznego piasku. Kąpiel w naturalnych basenach oceanicznych to coś, co koniecznie musicie wypróbować! Woda jest krystalicznie czysta, a widok na majestatyczne klify Tamadaba zapiera dech w piersiach.
W Puerto de las Nieves znajdziecie kilka świetnych restauracji serwujących ryby i owoce morza prosto z połowu. Mój osobisty faworyt? „Carpaccio de pulpo” – carpaccio z ośmiornicy z odrobiną oliwy z oliwek i sokiem z cytryny. Palce lizać!
Agaete słynie również z plantacji kawy – jedynej w Europie! W dolinie Agaete uprawia się kawę od XVIII wieku. Można tam wybrać się na wycieczkę i zobaczyć cały proces produkcji, od ziarenka do filiżanki. A na koniec oczywiście degustacja – uwierzcie mi, lepszej kawy nie piliście!
Z portu w Puerto de las Nieves odpływają też promy na sąsiednią wyspę – Teneryfę. Jeśli macie ochotę na jednodniową wycieczkę, to świetna opcja. Rejs trwa około godziny, a widoki po drodze są przepiękne!
6. Playa del Inglés i Meloneras – raj dla miłośników zabawy
Na koniec coś dla tych, którzy oprócz wypoczynku na plaży cenią sobie również dobrą zabawę i szeroki wachlarz rozrywek. Playa del Inglés wraz z sąsiadującą dzielnicą Meloneras to najpopularniejszy kurort na całej Gran Canarii – i wcale się temu nie dziwię!
Playa del Inglés to przede wszystkim kilkukilometrowa plaża, która płynnie przechodzi w wydmy Maspalomas. Szerokie, piaszczyste wybrzeże daje mnóstwo możliwości – od leniwego wylegiwania się na leżaku, po aktywny wypoczynek z deską surfingową. A wszystko to w otoczeniu niezliczonych barów plażowych, gdzie zawsze można ochłodzić się zimnym piwem czy sangria.
Ale Playa del Inglés to nie tylko plaża. To również raj dla shopoholików! Centrum handlowe Yumbo z setkami sklepów, restauracjami i klubami to miejsce, gdzie życie tętni przez całą dobę. Wieczorem centrum zamienia się w strefę imprezową, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie – od spokojnych barów z muzyką na żywo po kluby taneczne, gdzie zabawa trwa do białego rana.
Meloneras z kolei to nowsza i nieco bardziej ekskluzywna część kurortu. Eleganckie hotele, luksusowe restauracje i designerskie butiki przyciągają bardziej wymagających turystów. Nadmorski deptak w Meloneras to idealne miejsce na wieczorny spacer – z jednej strony ocean, z drugiej rozświetlone restauracje i bary. Jest co podziwiać!
Dla lubiących hazard i dobrą zabawę, w Meloneras znajduje się także jedno z niewielu kasyn na wyspie. A jeśli wolicie relaks i odprężenie, do wyboru macie kilka centrów spa, gdzie możecie zregenerować siły po całym dniu spędzonym na plaży.
Na koniec mała rada: mimo że Playa del Inglés to bardzo turystyczne miejsce, warto zapuścić się w boczne uliczki, gdzie znajdziecie małe, lokalne restauracje serwujące pyszne hiszpańskie dania w znacznie niższych cenach niż te przy głównym deptaku. Mój sprawdzony patent – tam, gdzie jedzą miejscowi, tam jedzenie jest najlepsze!
Nie ważne, czy wybierzecie rozrywkowe Playa del Inglés, romantyczne Puerto de Mogán czy kulturalne Las Palmas – Gran Canaria ma w sobie to „coś”, co sprawia, że chce się tam wracać. Ja już planuje kolejny wyjazd, a Wy?
