Czerwone piaski pustyni, starożytne miasta wykute w skałach, niezwykłe formacje geologiczne i wody, w których nie da się utonąć. Jordania to kraj kontrastów, który oferuje tak wiele, że trudno uwierzyć, iż wszystko to znajduje się w miejscu niewiele większym od naszego województwa mazowieckiego. Ten bliskowschodni klejnot, choć położony w niespokojnym regionie, jest oazą spokoju i bezpieczeństwa dla turystów. Warto więc spakować walizkę i ruszyć na spotkanie przygody, która może być tą najważniejszą w życiu.
Petra – różowe miasto, które zapiera dech
Nie ma co owijać w bawełnę – jeśli jedziesz do Jordanii i nie widzisz Petry, to jakbyś wcale tam nie był! To starożytne miasto Nabatejczyków, wykute w różowym piaskowcu, jest prawdziwą wizytówką kraju i jednym z nowych siedmiu cudów świata. Nic dziwnego – pierwszy kontakt z tym miejscem przyprawia o gęsią skórkę nawet najbardziej doświadczonych podróżników.
Do Petry wchodzi się przez wąski kanion zwany Siq – szczelinę skalną o wysokości sięgającej nawet 80 metrów. Ten spacer jest już sam w sobie niezwykłym doznaniem, ale to, co czeka na końcu, przechodzi najśmielsze oczekiwania. Nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, szczelina się kończy, a oczom ukazuje się słynny Al-Khazneh, czyli Skarbiec – monumentalna fasada wykuta w różowej skale. Ten widok znają wszyscy z filmów (choćby z „Indiany Jonesa i ostatniej krucjaty”), ale żadne zdjęcie nie oddaje tego, jak czuje się człowiek, stojąc u stóp tej budowli po raz pierwszy.
Warto wiedzieć, że Petra to nie tylko Skarbiec. Całe miasto zajmuje ogromny obszar, a zwiedzenie wszystkich jego zakamarków zajęłoby kilka dni. Obowiązkowe punkty to Królewskie Grobowce, Teatr Rzymski, Klasztor (Ad-Deir) i Wielka Świątynia. Na Klasztor trzeba się nieźle wspinać (około 800 schodów!), ale widoki wynagradzają każdą kroplę potu. Powiem Wam w sekrecie – najpiękniejsze zdjęcia zrobicie przed zachodem słońca, gdy różowe skały mienią się odcieniami czerwieni i złota. Petry nie da się „obrobić” w dwie godziny – zarezerwujcie minimum cały dzień, a najlepiej dwa.
Wadi Rum – jak znaleźć się na Marsie bez opuszczania Ziemi
Mówią na to miejsce „Dolina Księżycowa”, ale moim zdaniem bardziej przypomina Marsa. Nie bez powodu kręcono tu sceny do „Marsjanina” Ridleya Scotta. Wadi Rum to pustynia jak z bajki – czerwone piaski, monumentalne formacje skalne, łuki naturalne i bezkresne przestrzenie, które dają poczucie wolności i oderwania od cywilizacji.
Najlepszym sposobem na zwiedzanie Wadi Rum jest wynajęcie jeepa z lokalnym beduińskim przewodnikiem. Ci goście znają pustynię jak własną kieszeń! Pokażą Wam nie tylko najpopularniejsze atrakcje, ale też ukryte miejsca, do których nie docierają standardowe wycieczki. Koniecznie odwiedźcie Most Skalny (Burdah Rock Bridge), z którego rozciąga się niesamowity widok na całą dolinę, a także Siedem Filarów Mądrości – miejsce uwiecznione przez T.E. Lawrence’a w jego słynnej książce.
Wisienką na torcie jest noc na pustyni. Nie ma nic bardziej magicznego niż rozgwieżdżone niebo nad Wadi Rum! W beduińskich kampach można spać w tradycyjnych namiotach (albo nowocześniejszych „bańkach” z przezroczystym dachem do obserwacji nieba), zjeść kolację przy ognisku i posłuchać opowieści pustyni. Rano, gdy promienie słońca budzą czerwone piaski do życia, zrozumiecie, dlaczego to miejsce nazywane jest jedną z najpiękniejszych pustyń świata.
Amman – starożytność spotyka nowoczesność
Stolica Jordanii często jest traktowana przez turystów po macoszemu – jako punkt przesiadkowy w drodze do Petry czy nad Morze Martwe. A to błąd jak stąd do Marszu! Amman to fascynujące miasto, gdzie na każdym kroku historia miesza się z teraźniejszością.
Zacznijcie zwiedzanie od Cytadeli (Jabal al-Qal’a) – wzgórza z ruinami świątyni Herkulesa i pałacu Umajjadów. Stamtąd rozciąga się kapitalny widok na całe miasto, włącznie z imponującym rzymskim amfiteatrem, który mieści aż 6000 widzów i nadal jest wykorzystywany do organizacji wydarzeń kulturalnych.
Po zwiedzaniu historycznego centrum warto zanurzyć się w gwar Ammanu Wschodniego – tradycyjnej dzielnicy z labiryntem wąskich uliczek, kolorowymi bazarami i autentyczną lokalną kuchnią. Tu spróbujecie najlepszego hummusu, falafelów i knafeh (słodkiego przysmaku z serka i ciasta filo nasączonego syropem). Z kolei w Ammanie Zachodnim znajdziecie nowoczesne galerie, hipsterskie kawiarnie i luksusowe butiki. Ta dwoistość miasta – tradycja i nowoczesność – jest fascynująca i pokazuje, jak Jordania balansuje między szacunkiem dla przeszłości a patrzeniem w przyszłość.
Dolina Jordanu i Morze Martwe – relaks na najniższym poziomie
Dosłownie na najniższym, bo Morze Martwe leży aż 430 metrów poniżej poziomu morza! To najniżej położone miejsce na Ziemi, a kąpiel w nim to przeżycie, którego nie da się porównać z niczym innym. Woda ma tak wysokie stężenie soli (około 30%, czyli 10 razy więcej niż zwykłe morze), że po prostu wypycha ciało na powierzchnię. Możecie sobie czytać gazetę, leżąc na wodzie jak na kanapie – bez żadnego wysiłku!
Oprócz niezapomnianych kąpieli, Morze Martwe słynie z leczniczych właściwości. Błoto z dna morza to prawdziwe czarne złoto – zawiera mnóstwo minerałów, które działają cuda dla skóry. Nie krępujcie się – każdy tu wygląda jak mokre czupiradło obleczone błotem! Po takim naturalnym SPA będziecie mieć skórę jak niemowlę, gwarantuję.
W okolicy Morza Martwego warto odwiedzić też Górę Nebo, z której według Biblii Mojżesz zobaczył Ziemię Obiecaną, oraz starożytne miasto Jerash – jedno z najlepiej zachowanych miast rzymskich na świecie. Jego ulice, świątynie, teatry i łaźnie wyglądają, jakby Rzymianie opuścili je zaledwie wczoraj, a nie prawie 2000 lat temu!
Praktyczne wskazówki dla podróżujących do Jordanii
Jordania to kraj bezpieczny i przyjazny dla turystów, ale kilka rzeczy warto wiedzieć przed wyjazdem. Przede wszystkim – najlepszy czas na odwiedzenie Jordanii to wiosna (marzec-maj) i jesień (wrzesień-listopad). Latem temperatury potrafią przekraczać 40 stopni, co nie sprzyja zwiedzaniu, zwłaszcza w miejscach takich jak Petra czy Wadi Rum, gdzie nie ma zbyt wiele cienia.
Jeśli planujecie odwiedzić więcej niż dwa-trzy główne atrakcje, warto rozważyć zakup Jordan Pass – karty, która obejmuje wizę wjazdową i wstęp do ponad 40 atrakcji, w tym Petry. To serio się opłaca i oszczędza stania w kolejkach po bilety.
Co do transportu – można wynająć samochód (Jordańczycy jeżdżą po prawej stronie jak u nas) lub korzystać z autobusów i taksówek. Z własnym autem macie więcej swobody, ale musicie przygotować się na jordański styl jazdy, który jest, delikatnie mówiąc, dość kreatywny. Pasów na jezdni nie traktuje się tu zbyt poważnie, a klakson służy do komunikacji częściej niż kierunkowskazy.
Na koniec pamiętajcie, że Jordania to kraj muzułmański, więc warto szanować lokalne zwyczaje. Kobiety powinny unikać zbyt odkrytych strojów, zwłaszcza poza kurortami turystycznymi. Jordańczycy są jednak znacznie bardziej liberalni niż mieszkańcy sąsiednich państw arabskich i niezwykle gościnni – „Ahlan wa sahlan” (witamy) usłyszycie tu na każdym kroku.
Jordania to kraj, który ma wszystko – historię sięgającą tysięcy lat, zapierające dech krajobrazy, wspaniałą kuchnię i niezwykle serdecznych ludzi. To nie jest kierunek dla tych, którzy szukają all-inclusive z drinkiem z palemką. To miejsce dla poszukiwaczy autentycznych przeżyć, głębokich emocji i historii, od których kręci się w głowie. Jak dla mnie – obowiązkowy punkt na liście każdego, kto kocha podróże z prawdziwego zdarzenia. Warto tam pojechać, naprawdę warto!
