Rio de Janeiro najczęściej kojarzy się z szalonym karnawałem, kolorowymi paradami i tłumami turystów. Ale co się dzieje, gdy ucichnie samba i opustoszeją trybuny Sambodromu? Czy warto wybrać się do tego brazylijskiego miasta poza okresem karnawałowym? Jako ktoś, kto miał okazję zobaczyć Rio z obu perspektyw, śpieszę z odpowiedzią – zdecydowanie tak! A nawet powiedziałbym, że to może być strzał w dziesiątkę.
Rio bez karnawałowego szaleństwa – autentyczne oblicze miasta
Kiedy pierwszy raz wybierałem się do Rio, znajomi pukali się w czoło: „Jedziesz i to nawet nie na karnawał? Po co?!” Dzisiaj śmieję się z tych komentarzy, bo wiem, że odwiedzając miasto poza jego najbardziej zatłoczonym okresem, zobaczyłem znacznie więcej niż osoby, które trafiają tam tylko na słynne parady.
Rio poza karnawałem to miasto, które żyje własnym, codziennym rytmem. Możesz wreszcie zobaczyć, jak naprawdę funkcjonuje ta metropolia, gdy nie jest nastawiona wyłącznie na obsługę milionów turystów. Cariocas (tak nazywa się mieszkańców Rio) mają więcej czasu, by z tobą porozmawiać, polecić miejsca, których nie znajdziesz w przewodnikach. Możesz spotkać ich na plaży Ipanema, gdzie popijają zimne mate (tak, nie mylę się z Argentyną – w Rio też to piją!) i grają w futevolei (siatkówkę nożną).
Co więcej, poza sezonem karnawałowym możesz bez problemu wejść do tych samych klubów samby, w których bawią się lokalsi. Nie ma wtedy sztucznie zawyżonych cen, a parkiety nie pękają w szwach od zagranicznych turystów. Uwierz mi, nie ma nic lepszego niż spontaniczna lekcja samby od rodowitej Brazylijki, która widzi twoje nieporadne próby i z uśmiechem pokazuje ci podstawowe kroki!
Cenowy oddech – Rio nie musi rujnować portfela
Nie czarujmy się – Brazylia to nie jest najtańszy kierunek. Sam lot z Polski potrafi solidnie nadszarpnąć budżet. Ale jest ogromna różnica między cenami w czasie karnawału a resztą roku. Podczas festiwalu wszystko drożeje jak szalone – hotele potrafią podnieść ceny nawet trzykrotnie, a za taksówkę zapłacisz fortunę. Poza sezonem Rio staje się o wiele bardziej przystępne cenowo.
Przykład z życia? Podczas swojej wizyty w kwietniu za pokój w przyzwoitej pousadzie (rodzaj pensjonatu) w dzielnicy Santa Teresa płaciłem około 200 zł za noc. Ten sam pokój w trakcie karnawału kosztuje ponad 600 zł! Podobnie restauracje – zamiast sztucznie napompowanych cen dla zagranicznych gości, zapłacisz normalne stawki, a czasem nawet skorzystasz z promocji dla lokalnych.
No i ta przyjemność, gdy nie musisz rezerwować wszystkiego z wielomiesięcznym wyprzedzeniem! Możesz wpaść na pomysł wyjazdu do Rio względnie spontanicznie, bez obawy, że wszystkie sensowne noclegi będą zajęte na pół roku wcześniej.
Zwiedzanie bez tłumów – komfort, którego nie doświadczysz w karnawale
Ktokolwiek był na zatłoczonej atrakcji turystycznej, ten wie, jaki to ból. Stanie w kolejkach, przepychanie się, by zrobić zdjęcie bez obcych głów w kadrze – to potrafi zepsuć nawet najbardziej spektakularne widoki. W Rio podczas karnawału każda atrakcja pęka w szwach.
Odwiedź Chrystusa Odkupiciela poza wysokim sezonem, a być może będziesz miał ten luksus podziwiania panoramy miasta bez konieczności walki łokciami o miejsce przy barierce. Wjedź kolejką na Głowę Cukru (Pão de Açúcar) o zachodzie słońca i ciesz się tym niesamowitym widokiem bez tłumu selfie-stick’ów nad głową.
Moja osobista historia? Udało mi się spędzić prawie godzinę na szczycie przy pomniku Chrystusa, mając wokół siebie może 15 innych osób. Przewodnik powiedział mi później, że w trakcie karnawału czeka się nawet 3 godziny w kolejce, a na górze jest tak tłoczno, że trudno się ruszyć. Ot, drobna różnica w komforcie zwiedzania.
Plaże dla ciebie, nie dla tłumów
Plaże Rio to jedna z głównych atrakcji miasta, ale w szczycie sezonu trudno znaleźć miejsce, by rozłożyć ręcznik. Copacabana czy Ipanema wyglądają wtedy jak puszki sardynek. Poza sezonem możesz cieszyć się tymi samymi plażami, ale w znacznie bardziej komfortowych warunkach.
Co ciekawe, temperatura w Rio jest przyjemna przez większą część roku. Nawet w brazylijskiej „zimie” (nasz środek roku) temperatura rzadko spada poniżej 20°C, więc możesz się opalać i kąpać praktycznie o każdej porze. Dla mnie maj i czerwiec to był idealny czas – słońce grzało, ale nie spalało żywcem, a na plaży Ipanema miałem tyle miejsca, że mogłem rozłożyć ręcznik gdzie tylko chciałem.
Dodatkowo, mniejsza liczba turystów oznacza, że sprzedawcy na plaży nie są tak nachalni. Możesz spokojnie popijać kokos czy caipirinhę bez ciągłego „olá, amigo, comprar, comprar!”.
Bezpieczeństwo – ważny aspekt dla każdego turysty
Nie da się ukryć – Rio ma swoją reputację, jeśli chodzi o bezpieczeństwo. Faktem jest jednak, że podczas karnawału, gdy miasto jest pełne nietrzeźwych turystów z wypchanymi portfelami, liczba kradzieży i napadów rośnie. Złodzieje mają wtedy żniwa.
Poza sezonem ryzyko oczywiście nadal istnieje (to w końcu duże miasto z ogromnymi kontrastami społecznymi), ale jest znacznie mniejsze. Sam czułem się względnie bezpiecznie, spacerując po centralnych dzielnicach Rio w ciągu dnia. Oczywiście podstawowe zasady ostrożności obowiązują zawsze – bez błyskotek, z minimum gotówki i z telefonem głęboko w kieszeni.
Podczas mojej wizyty miałem też więcej okazji, by porozmawiać z lokalnymi mieszkańcami o bezpiecznych i niebezpiecznych miejscach. Poza sezonem mieli dla mnie więcej czasu i chętniej dzielili się wskazówkami. „Tu nie chodź po zmroku”, „tę ulicę lepiej omiń” – takie rady są na wagę złota i trudniej o nie, gdy wszyscy są zajęci obsługą karnawałowych tłumów.
Alternatywne „mini-karnawały” przez cały rok
Jeśli nadal czujesz niedosyt z powodu nieobecności na głównym karnawale, mam dobrą wiadomość – w Rio praktycznie przez cały rok odbywają się mniejsze imprezy, które dają przedsmak tej głównej zabawy.
Tzw. „ensaios” to próby szkół samby przed karnawałem. Zaczynają się już kilka miesięcy wcześniej i są otwarte dla publiczności. Możesz więc zobaczyć tancerzy, posłuchać muzyki i poczuć atmosferę karnawału bez jego wad – tłumów i wysokich cen.
Poza tym, w różnych dzielnicach miasta regularnie odbywają się uliczne imprezy zwane „bloco”. To takie mini-parady z muzyką i tańcem. Blocos organizowane są z różnych okazji przez cały rok, szczególnie w okresach świątecznych. Najlepiej zapytać lokalsów, czy coś akurat się nie szykuje – często te wydarzenia nie są szeroko reklamowane turystom.
Kiedy najlepiej odwiedzić Rio poza karnawałem?
Jeśli mam polecić konkretny okres, powiedziałbym, że kwiecień-maj lub wrzesień-październik to złoty środek. Pogoda jest wtedy przyjemna, ale nie zabójczo upalna jak w środku lata (grudzień-luty). Dodatkowo unikniesz zarówno karnawałowych tłumów, jak i wakacyjnego szczytu turystycznego.
Brazylijska jesień (nasz kwiecień-maj) ma swój wyjątkowy urok – miasto nie jest tak zatłoczone, ceny spadają, a temperatura nadal pozwala na plażowanie. Podobnie brazylijska wiosna (nasz wrzesień-październik) – wszystko zaczyna kwitnąć, a mieszkańcy wychodzą z zimowego (choć to zimno jest względne) odrętwienia.
Na koniec dodam, że Rio to miasto, które trzeba poczuć, a nie tylko zobaczyć. A trudno je poczuć, gdy jest zakłócone sztuczną atmosferą największej imprezy roku. Jeśli chcesz poznać prawdziwe Rio de Janeiro, z jego wszystkimi zaletami i wadami, przyjedź, gdy miasto żyje własnym, codziennym życiem. Gwarantuję, że nie pożałujesz.
